Wstajemy rano niewyspani bo w nocy w hostelu balanga.Jak na złość do tego zaczyna padać.
Żegnamy San Marino które nas zauroczyło i w drogę.We Włoszech wpadamy już na autostradę.Przez Austrie też autostradą.Czasami tak lało że prawie nie było nic widać.Około 1000 km i cały czas w deszczu.
Wieczorem dojechaliśmy do Mikulova.Nocujemy w tym samym pensjonacie.Nawet w tym samym pokoju.