Wczesnym rankiem wyruszamy do San Marino.Droga wąska ale wszyscy szybko jadą. Przed granicą jedziemy kawałek autostradą i wspinamy się krętą szosą pod górę.W hostelu jesteśmy wcześnie ale miła obsługa daje nam klucze bo pokój jest pusty.Zaczyna się trochę chmurzyć więc szybko idziemy zwiedzać bo coś zanosi się na deszcz.
Przez zabytkową bramę wchodzimy do centrum starego San Marino.Wąskimi uliczkami idziemy na szczyty góry Titano gdzie znajdują sie baszty warowne zamku.Widoki z góry wspaniałe.Na głównym placu ładny ratusz a przed nim Statua Wolności.Katedra św.Marino niestety zamknięta.Kuszników nie spotkaliśmy ale strzelnica była.
Jeszcze trzeba zrobić zakupy.W sklepie nie mamy problemów bo sprzedawca dobrze włada naszym językiem.Kupujemy likiery specjalnie robione dla turystów i idziemy do drugiego sklepu kupić coś na kolacje.Tu pracujący tam Polak doradził nam że to mleko które mamy w koszyku to do kawy się nie nadaje.
Błąkamy się jeszcze trochę po tych wąskich uliczkach a że już plecak coraz cięższy kierujemy się do hostelu.