Rano szybko śniadanie, wymeldowanie i w drogę. Do Mediolanu mamy jakieś 600 km. We Włoszech piękne autostrady ale coś jest nie tak…. Nawigacja nas źle pokierowała i bezmyślnie wyjechaliśmy z autostrady. Trochę nerwów ale wracamy na autostradę i już teraz trzymamy się znaków chociaż nawigacja uparcie karze nam zjechać. Dotarcie do hotelu nie sprawiło nam kłopotów bo to kawałek od autostrady. Hotel elegancki. Auto w garażu. Minusy też były. Aby zapalić trzeba zjechać z 8 piętra i przed hotelem wyznaczono miejsce.
Ruszamy do centrum. Zaopatrzeni w mapę idziemy do metra które jest przy hotelu /5min/.Bilety kupujemy w automacie. Pomogła nam obsługa bo zależało mi na trzy dniowym i miałem kłopoty ze zrozumieniem ale Pani nam pomogła. Jedziemy odwiedzić dzielnicę
Navigli. Nazwa pochodzi od sieci kanałów, którą wybudowano jeszcze w czasach antyku. Budowa sieci wodnej trwała od XII wieku do XIX wieku. Całość składa się z pięciu kanałów. W przeszłości kanały służyły do transportowania towarów i zaopatrzenia Mediolanu w wodę. Dzisiaj to popularne miejsce z uroczymi restauracjami, kawiarenkami i klubami nocnymi. Mam spisany adres polecanej na forach knajpki ale niestety już od jakiegoś czasu zamknięta. Poszliśmy do innej. Wracając już do hotelu zaopatrzyliśmy się w napoje bo upał straszny.
Tak na wesoło.
Pokój miał być z telewizorem ale szukam go i nie widzę. Szukam i szukam no i nie ma. Czytam opinie gości na booking.com i piszą że za lustrem. Ciągnę to lustro, coś skrzypi ale lustro się nie otwiera. Już się bałem że wyrwę to lustro i jakoś w tym momencie złapałem za pilota i coś nacisnąłem. Słyszę głos a po chwili widzę obraz w lustrze..