Z Bochum do Brukseli mamy około 260 km. Hotel na obrzeżach miasta więc wcześnie rano opuszczamy Bochum. W hotelu jesteśmy już o 9:00 ale zostawiamy samochód i spieszymy się na
Wielki Plac bo to ostatni dzień
dywanu kwiatowego. Dywan jest prezentowany co 2 lata i jest to już 20 edycja. 75 m długi, 24 m szeroki. Ułożony z 600 000 begonii. Motywem jest 150-lecie przyjaźni belgijsko-japońskiej.Przystanek tramwajowy niedaleko hotelu.Kupujemy bilet w automacie ważny na 24-h a właściwie to próbujemy kupić bo jest problem z automatem. Prosimy o pomoć stojące obok małżeństwo i okazuje się że spotkaliśmy Polkę mieszkającą tam już od 13 lat. Jazda do centrum to około 25 min. i to było 25 min. opowieści o Brukseli. Wysiedli razem z nami i podprowadzili nas na Wielki Plac. Sympatyczni i życzliwi ludzie. Wokół dywanu pełno ludzi. Mamy bilety do ratusza na balkon kupione przez internet więc omijamy kolejkę do kasy i wchodzimy na górę. Widok przepiękny. Pstrykamy ile się da /będzie co wyrzucać/. Jeszcze jeden króciutki film na tablecie i wychodzimy z ratusza. Będąc na balkonie przyglądałem się z bliska pięknym figurom. To prawdziwe arcydzieło. Teraz pokręcimy się trochę po centrum. Na plac jeszcze wrócimy.
Wychodząc z placu idziemy do
kościoła św.Mikołaja. Z kościołem związany jest kult męczenników z Gorcum Którzy zostali tam zamordowani przez protestantów. Za kościołem jest dawny budynek brukselskiej
Giełdy – La Bourse. Wielki budynek zdobią rzeźbione girlandy kwiatowe i owocowe, postacie alegoryczne oraz putta. Do wejścia prowadzą schody na których pełno siedzących turystów. Przysiadamy więc i my obserwując postacie dwóch lwów gdzie jeden jest zadowolony z zysków na giełdzie a drugi ma spuszczoną głowę – chyba nie zarobił. Idziemy na
Rue des Bouchers czyli ulica Rzeźników. Dziś to ulica cafejek i restauracji. Ciężko przejść. Skręcamy w lewo i przed nami słynne
Delirium Cafe. Jest tu około 2000 piw do wyboru. Wchodzimy na jedno ale tłum turystów nas zniechęcił do piwa. Kawałek dalej tłum ludzi. Podchodzimy a tam
Jeanneke Pis - siusiająca dziewczynka. Tłoczno na wąskich uliczkach ale doszliśmy do
Galeries Royales Saint Hubert. To trzy połączone ze sobą pasaże handlowe. Sklepy luksusowe i drożyzna ale popatrzeć można. Pora jechać do hotelu się zameldować. Właśnie przed nami stacja metra.
Wszystko OK. ale pokój na 3-piętrze. Parking na zapleczu. Czas wracać do centrum.Do wieczornego pokazu dywanu kwiatowego jeszcze czas więc idziemy do dzielnicy
Saint-Gery. Plac z wielką halą targową dziś zmienioną na centrum informacyjne,pub i kawiarnie. Spory ruch przy stolikach no bo to niedziela. Kawałek dalej
kościół Notre-Dame aux Riches-Claires.Niestety,zamknięty.Idąc dalej trafiamy na
Zinneke Pis. Kolejna siusiająca postać.
Na placu św.Katarzyny też duży ruch.Aby wejść do
kościoła św.Katarzyny przeciskamy się przez grupki młodych ludzi siedzących na schodach przed wejściem i popijających piwo.Wnętrze kościoła przestronne i mroczne. Na ołtarzu figurka Czarnej Madonny z Jezusem nie robi na nas wrażenia. Obok kościoła jest
Tour Noire. To część murów miejskich z XIIIw. Wieżę otaczają apartamentowce przez co też nas nie zachwyca. Wracamy na plac i siadamy przy
fontannie Anspacha./to były burmistrz Brukseli/. Jeszcze po drodze patrzymy na
Królewski Teatr Flamandzki przypominający nieco chińską pagodę.Wracając na
Wielki Plac mijamy kościół św.Jana Baptysty Begarda. Piękne fasady ale mało czasu na podziwianie. Na placu przy dywanie pełno ludzi /wielojęzycznych/.Robi się już ciemno więc zaczyna się pokaz. Na dywan padają różne światła reflektorów, stroboskopy dają po oczach a w tle piękna muzyka japońska. Razem daje to wspaniały efekt.